Listopad 2021
Elvis

Na początku listopada nic nie zapowiadało, że zamieszka z nami nowy członek rodziny, w dodatku drugi osobnik płci męskiej. Nie wiadomo czy się cieszyć, bo chociaż do równowagi jeszcze daleko to zawsze jakiś krok w dobrą stronę, czy jednak się martwić, bo to jednak zawsze jakaś konkurecja. Na razie wychodzi na to drugie.

Ale póki co listopad przywitał nas piękną, jesienną pogodą, potrwierdzając, że ocieplenie klimatu to nie mżonki. Spacerów zatatem odbyliśmy co niemiara a w zasadzie to trzy albo cztery. Odwiedziliśmy Wadowice z dziadkiem i Regulice z sąsiadami.

A potem pojawił się on. Elwis.

I spacery o godzinie 7:30, wcześniej powszechnie uważane za nierealne i wymagające nadprzyrodzonego heroizmu stały się teraz szaro-burą (taką mamy porę roku) codziennością.

Ale zanim przejdziemy do opisu rasy, rodowodu, przyczyn i skutków, przyjrzyjmy się jeszcze tym wydarzeniom, które nastpąpiły przed. Taki filmowy zabieg stylstyczny...

2 tygodnie wcześniej

W drodze do Wadowic na rowerze
samolot w okolicach Czernichowa

Listopad, jak co roku zaczął się od pierwszego dnia, czyli Święta Zmarłych, które popołudniową porą zastało nas w Wadowicach.

Myliłby się jednak bardzo ten, kto uważałby, że dostaliśmy się tam z Krakowa wszyscy w ten sam sposób, co bardzo wyraźnie pokazują załączone fotografie.

Przeprawa promowa w Czernichowie
Z dziadkiem w Wadowicach

Otóż, jak przedstawiono powyżej, 1/6 z nas czyli dosłownie jeden osobnik, w dodatku w mojej osobie dostał się do Wadowic rowerem a pozostałe 5/6 rodziny... nie, nie samolotem jakby sugerowało zdjęcie ;)

Drezyny w Regulicach z sąsiadami

To jest nadspodziewanie zabawna atrakcja niedaleko Krakowa a jeszcze bardziej niedaleko Alwerni a sam przejazd drezynami można dodatkowo urozmaicić ogniskiem i pieczeniem kiełbasek przed lub po "drezynowaniu".

Wszystko zaczyna się na (nieczynnej już) stacji kolejowej. I stoi na stacji i lokomotywa, ciężka, ogromna już pot z niej nie spływa, bo jest równie nieczynna jak stacja.

Wszystko odbywa się zachowaniem przepisów albo tylko pozorów (notabe po czesku Pozor. Vlak znaczy Uwaga. Pociąg). Jest Pan Motorniczy, chociaż motorem są nasze własne nogi i Pan Konduktor w jednej osobie.

Stacja Regulice

Termy Chochołowskie

Rower był, drezyny były (w sumie to też rower tyle że na szynach) to pora pomoczyć się w ciepłej wodzie.

I w tym celu, któregoś pięknego listopadowego, sobotniego albo niedzielnego poranka wybraliśmy się do Chochołowa na Termy.
Gwoli ścisłości to piękny poranek zrobił się dopiero 60 km za Krakowem, bo w naszym królewskim mieście, od połowy listopada do połowy stycznia, kiedy piszę te słowa, dni słoneczne można by policzyć na palcach obu rąk, jeśli nie jednej.

Co by jednak nie było, słoneczko było, ludzi było tyle, że nie było gdzie nogi zamoczyć (parafrazując znanego stand-upera "jeb...ć covid"), cena też była niczego sobie ale ostatecznie wypad zaliczamy do udanych, bo w tych szaro-burych, smogowo-covidowych czasach to jednak zawsze miła odskocznia i zdjęcia przynajmniej wyszły jako tako.

A co poza tym?

Zmieniłem opony na zimowe, żeby zima była łagodna.
W zeszłym roku, pierwszy raz od wielu lat nie zmieniłem i mróz i śnieg trzymał jakby normalne zimy wróciły po latach. Skończyło się to doskonaleniem umiejętności w prowadzeniu auta ślizgiem bocznym oraz niejednokrotnie dołączaniem dodatkowego (dwu lub czworonożnego - w zależności od okoliczności) napędu z przodu lub tyłu auta.
Mając na uwadze powyższe i drogowców, nie chciałem żeby sroga zima i w tym roku nas zaskoczyła.

W któreś pochmurne wtorkowe popołudnie Dama z Gronostajem niespodziewanie natknęła się na Pana Edwarda w niebieskiej maseczce. Najprawdobodobniej dlatego, że we wtorek można za darmo. Cóż to było za spotkanie, serdecznościom i uściskom nie było końca dopóki straź Muzeum Czartoryskich nie przypomniała dobitnie o konieczności zachowania półtora metrowego dystansu.

Jako, że dni stają się coraz to krótsze i krótsze w listopadzie, wszystko co rozświetla mrok poźnojesiennych wieczorów jest na wagę złota, które notabene drożeje z powodu ogólnoświatowej inflacji i obaw o utrzymanie realnej wartości posiadanego kapitału.

Dlatego Ogród Świateł mocno konkuruje w tym okresie z koparkami kryptowalut w dziedzinie zużycia prądu, dając frajdę dzieciom i osobom starszym - w tym pierwszym przypadku oraz powodując stany przedzawałowe u inwestorów krypotowalutowych w tym drugim.

Jako, że to październik jest miesiącem oszczędzania, w listopadzie postanowiśmy się nie oszczędzać, co w moim przypadku zaowocowalo jeszcze kilkoma wycieczkami rowerowymi, między innymy na krakowski Manhattan, z jedynym "wieżowcem" zwanym historycznie i pieszczotliwie Szkieletorem.

Tymczasem Żonka spontanicznie i nomen omen z biegu wzięła udział w biegu niepodległości. Wydarzyło się to notabene 11 listopada ale z nijak mającym się do tej daty i okazji numerem startowym - 1077.

Bieg kończył się na Kopcu Piłsudskiego, całkiem nieopodal Ośrodka Medycyny Eksperymentalnej i Innowacyjnej, gdzie można spotkać owce i kury a biorąc pod uwagę "eksperymentalność" i "innowacyjność" w nazwie może z czasem również kurowce lub owkury ;)

Nie to jednak jest najdziwniejsze w tej okolicy, bo tuż obok, jakieś 200 - 300 metrów na północny zachód dalej można (przynajmniej na Google Maps) zauważyć podejrzane, okrągle i kuliste przedmioty, które przy odpowiednim przybliżenu mapy okazują się radarami oraz kopułami obserwacyjnymi w Obserwatorium Astronomicznym UJ. Ma to więc racjonalne wytłumaczenie czego absolutnie brakuje przy tajemniczym, pozostawionym zapewne przez kosmitów (z racji miejsca) napisie JPII. Czyżby jakiś przybysz z innej planety był aż tak zafascynowany tymże miejscem, że postanowił je oznaczyć akronimem "Ja Pie....dole" x2? Sprawa jest mocno podejrzana...

Wpis robi się przydługawy jak na - z reguły - najmniej ciekawy miesiąc w roku więc teraz już do rzecz, aby sprawnie wyczerpać temat. Co jeszcze wydarzyło się w listopadzie 2021 co przejdzie to rodzinnych almanachów.

Wizyta w teatrze Neli z sąsiadka Hanią małą.
Spacer i szaleństa na skate parku w Parku Lotników Polskich
Sesja fotograficzna (czytaj zabawa obiektywami) na rodzinnym spacerze
Spotkanie z różowym gorylem
Postrzyżyny Hani

I w końcu on - pies Elwis rasy Coton de Tulear, spełnione marzenie Hani i radość całej rodziny, przygasająca - z wiadomych powodów - pomiędzy godzinami 6 - 7 rano oraz 21:30 - 23:00 w nocy.